piątek, 1 listopada 2013

Rozdział 11# " Kilka lat po..."

Kushina siedziała na gałęzi drzewa wraz z Mihomi. Spojrzały na siebie i zaniosły się śmiechem.
- Uwierzysz, że to było cztery lata temu?
- Ta…. A właśnie! Oki ma niebawem urodziny dattebane?- jej towarzyszka przytaknęła.- To weźmy ją na jakiś wypad poza wioskę!
- Puknij się w czoło Uzumaki. Przecież jest pewne, że wybuchnie wojna! Hokage kazał być w gotowości!- ta westchnęła.
- Ja się zastanawiam, czemu Fugaku, Minato oraz Shikaku zostali już juninami, dattebane.
- Nie musisz, mi o tym przypominać.- Inuzuka podniosła się, spoglądając na czerwonowłosą z góry. I zeskoczyła z drzewa, z gracją lądując przed szpitalem. Uzumaki szybko zrobiła co jej zielonooka koleżanka i już były w drodze do gabinetu Tsunade. Zapukały do drzwi, i gdy otrzymały zgodę, weszły…. Tym czasem na patrolu, przy granicy, drużyna siódma pod dowództwem Namikaze, zabierała raport z granicy. W drodze powrotnej Obito jak zawsze sprzeczał się z Kakashim, a Rin starała ich uspokoić…. Wbiegli do gabinetu trzeciego jak burza. Fugaku wręczył mu teczkę i widział zmianę emocji na jego twarzy. Przyłożył palce do skroni, zamknął oczy i odezwał się, zmęczonym głosem.
- Wezwij do mnie Kushinę i Mihomi.- ten ukłonił się, i szybko pognał do szpitala. Obie miały dyżury więc, szybko je znalazł. Ruszyły do recepcji, poinformować o wyjściu i o zastępstwo. Gdy to załatwiły, pobiegły do siedziby przywódcy. Zapukały i weszły, zamykając drzwi.
- Wzywałeś nas Hokage-sama.
- Tak. Jesteście proszone o opuszczenie wioski, aby nauczyć się kontroli nad bestiami w was. Wyruszycie za dwa dni, do kraju herbaty.- przytaknęły i opuściły pomieszczenie. Gdy znalazły się na zewnątrz, zaczęły rozmawiać na razie na spokojnie, o tym co mają zrobić. Kushina nie miała nikogo z rodziny, kogo by musiała zostawić, lecz Mihomi miała. Jej młodsza siostra. Pożegnały się i każda ruszyła w swoją stronę. Oki gdy tylko siostra weszła do domu pochwaliła się laurką, którą sama narysowała. Wzięła siostrę na ręce i poszły do salonu.
- Bardzo ładnie kochana. A co tam w przedszkolu?
- Dobrze. Malowiałam palcami.- uśmiechnęła się słodko tak jak potrafią małe dzieci. Zaśmiała się. Dobrze wiedziała, że jej malutka siostra potrafi mówić normalnie, ale to tak komicznie wyglądało.
- A umyłaś paluszki?- ta przytaknęła. Teraz była dla niej najgorsza część. Przytuliła do siebie dziewczynkę.- Siostrzyczko…. Będę musiała niebawem wyruszyć na długą misję…. I nie wiem kiedy bym wróciła do wioski….
- A mogę iść z tobą?- wiedziała, że o to się spyta.
- Nie kochanie…. Nie chce aby coś ci się stało.- ucałowała ją we włosku. Usłyszała jej szloch. Czuła jak łzy kapią na jej dłoń. Odwróciła do siebie Oki. I starła kciukiem łzy.- Nie płacz słoneczko. Obiecuje, że się z  tym szybko uporam wraz z Kushiną. I wrócę raz, dwa.
- Kiedy… wy…wyru…wyruszacie….- z płaczem wtuliła, się w jej klatkę piersiową.
- Za dwa dni.- płacz sześciolatki przybrał na sile. Zaczęła ją głaskać, mocniej ją do siebie przytuliła. Z całej siły, starała się powstrzymać łzy. Przecież obiecała sobie….. Tym czasem Hanabero już się pakowała. Była precyzyjna. Gdy już się spakowała nie miała nic do roboty, więc postanowiła odwiedzić Sakumo. Wyszła spokojnie z kamienicy, i ruszyła uliczkami Konohy do domu Hatake. Słońce delikatnie grzało jak na jesień. Po kilku minutach dotarła do drzwi domu, senseia. Uniosła, swą drobną dłoń i zapukała dwa razy. Po chwili drzwi otworzyła jej czarnowłosa kobieta. Kushina lekko się uśmiechnęła.
- O Kushina. Wchodź dziecko.
- Dziękuje pani.- weszła do domku. Zdjęła buty, i ruszyła za kobietą do salony, gdzie siedział jej stary mistrz wraz z kolegami z drużyny.
- Widzę, że wpadłam w samą porę dattebane.
- Kushinka! Już miałem słać po ciebie Inoichiego.- ta tylko pokiwała głową, usiadła obok Shikaku.
- Ja tylko na chwilę, dattebane. Chciałam tylko, się pożegnać przed misją i nie wiem kiedy wrócę.
- Co? Hokage chce się pozbyć chałaśnicy?- spytał Inoichi, przez co oberwał po głowie od koleżanki, a ich sensei zaniósł się śmiechem wraz z Narą…. Te dwa dni minęły bardzo szybko jak przecinanie kataną powietrze. Mihomi wraz z Kushiną stały pod bramą, Inuzuka żegnała się z młodszą siostrą i informowała Fugaku, który miał się nią opiekować, jakie czekają go konsekwencje, jak coś jej się stanie. Przełknął ślinę i od razu obiecywał, że nic jej się przy nim nie stanie, nie chciałby stracić przyrodzenia! Jak on wtedy by powiększył swój klan…. Przełknął znów ślinę, podszedł do Oki, wziął ją na ręce i stojąc przy bramie czekali, aż nie znikną im z pola widzenia. Po czym udali się do jego rezydencji, w której dziewczynka się rozpłakała…. Kunoichi skakały z drzewa na drzewo, w kompletnej ciszy. Żadna nie chciała nic mówić. A zwłaszcza Mi. Bała się, że jeśli coś powie rozpłacze się....

~~~~~
Wiem, że długo nas nie było a notka strasznie krutka, lecz... no własnie LECZ! Moją skromną osóbkę opuściła wena na pisanie historii o MinaKushi, z czego strasznie ubolewam! Może Ana będzie miała dalsze pomysły.... Ale będę starała się odzyskać wenę do nich!